Andrzej Czyżewski, Piękny dwudziestoletni. Biografia Marka Hłaski
Nie ukrywam, że postanowiłam sięgnąć po biografię Marka Hłaski oglądając serial o Osieckiej. W bibliotece znalazłam tę oto publikację Andrzeja Czyżewskiego.
Brałam pod uwagę fakt, że to będzie biografia subiektywna. Wszak autor jest starszym kuzynem Hłaski. Mimo wszystko zaryzykowałam.
Tak, kompromitujących faktów z życia młodego gniewnego nie znajdziemy. Wszystko wytłumaczone, wszystko usprawiedliwione, wszystko „wyczyszczone”. Winny zawsze był ktoś inny. Nawet za alkoholizm Hłaski…
O wartości jego utworów nikt nie musiał mnie przekonywać. Znam je i cenię. Pikantnych szczegółów też nie byłam ciekawa. Jednak czegoś w tej biografii mi zabrakło…
Kto zatem wyłonił się z jej kart? Hłasko – dziecko. Dziecko, któremu wojna odebrała beztroskie dzieciństwo. Dziecko, któremu wojna odebrała poczucie bezpieczeństwa. Dziecko, któremu wojna zabrała pięć bardzo ważnych lat życia.
Hłasko – nastolatek. Nastolatek zbuntowany. Nastolatek nie godzący się z zastaną rzeczywistością. Nastolatek sprawiający kłopoty wychowawcze (zarówno matce i ojczymowi, jak i pedagogom szkolnym). Nastolatek zaborczy, zazdrosny, nieprzystosowany. Nastolatek szukający swojej drogi życiowej.
Piękny dwudziestoletni. A więc dopiął swego. Stypendium Związku Literatów Polskich pozwoliło mu na rzucenie pracy kierowcy i skupieniu się na pisaniu. Swojej szansy nie zmarnował. Swój bunt przelał na papier. Był do bólu szczery… Mimo sukcesu nie potrafił żyć w PRL. A więc emigracja… Czy wyjeżdżając do Paryża w 1958 roku przemknęło mu przez myśl, że do Polski już nie wróci? Że w Polsce będzie uznawany za zdrajcę i wroga? Czy zdawał sobie sprawę, że właśnie rozpoczął się jego los tułacza? Ale Hłasko tułał się nie tylko z kraju do kraju. Tak samo tułał się z ramion jednej kobiety w ramiona drugiej kobiety. Każdą kochał. Każdą inaczej. Każdą tak samo mocno. W Polce też zostawił złamane serce…
Hłasko, mimo sukcesu literackiego również za granicą, nie potrafił ułożyć swojego życia. Miałam wrażenie, że podejmując decyzje świadomie dąży do autodestrukcji. I tej psychicznej, i tej fizycznej. Nie potrafił chyba docenić tego, że mimo wszystko był jak w czepku urodzony. W każdym miejscu otoczony był życzliwymi ludźmi, którzy byli skłonni wyciągnąć do niego pomocną dłoń w każdej chwili. Byli też oczywiście oszuści i szubrawcy, ale na tych potrafił poznać się w miarę szybko i pewnych znajomości nie żałował.
Zawsze za czymś tęsknił. Zawsze przed czymś uciekał. Już na zawsze pozostanie legendą…
Ciekawie opisane. Jednak nie wiem, czy sięgnę - chociaż przypominają mi się lekcje w liceum rzut beretem od mojego mieszkania i postać genialnej polonistki :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa niestety do polonistek nie miałam szczęścia w liceum :(
UsuńŚwiadomie do autodestrukcji - to tak jak ja
OdpowiedzUsuńNiektórzy niestety dążą do takiej autodestrukcji.
OdpowiedzUsuńI nikt nie jest w stanie tego powstrzymać...
UsuńTaka dusza niespokojna, niezaspokojona.
OdpowiedzUsuńDokładnie...
UsuńMyślę, że książka może okazać się naprawdę zaskakująca. Chętnie przyjrzę się jej bliżej. :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńChyba serial o Osieckiej w wielu osobach wywołał potrzebę powrotu do tamtych czasów, bo ostatnio ta biografia pojawia się dość licznie na blogach. Ale i czasy były niezwykłe i postaci wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńMyślę, że może tak być :)
UsuńDążenie do takiej autodestrukcji musi być straszne.
OdpowiedzUsuńZarówno dla danego człowieka, jak i dla jego rodziny.
UsuńNie lubię biografi, ale lubię takie postaci więc może zaryzykuję, jeśli będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Nie znałam tej postaci, ale książka wydaje się bardzo interesująca. Lubię czasem poczytać biografie :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńSięgam czasami po biografie, więc bardzo możliwe, że i tej dam szansę, bo naprawdę mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńPo biografię Osieckiej sięgnę prędzej, ale może kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja akurat czytam dzienniki Osieckiej. Następny tom już czeka :)
Usuń