Przejdź do głównej zawartości

Kraj nad Wisłą w moim obiektywie. Część 3. Momenty.

Dziś przedostatnia część tego cyklu i momenty. To miejsca, w których bywam tylko przez chwilę i do których wracam tylko na chwilę.

Lubostroń i pałac w Lubostroniu. Idealne miejsce na niedzielne spacery. Przekąsić co nieco też można w zależności od naszego wyboru: albo restauracja, albo piknik. Lubostroń odwiedzamy o każdej porze roku.







Białystok. Jak na nasze coroczne podlaskie wyprawy do Białegostoku dotarliśmy dość późno. Byliśmy na kilka dni. Wracamy co jakiś czas, by leniwie pospacerować i po ogrodach pałacu, i po białostockim rynku.








Roztocze. Tu zawsze jesteśmy tylko przejazdem. Czasem robimy przystanek trzydniowy, czasem zatrzymujemy się tylko na jeden dzień.








Łódź. Jak to swego czasu śpiewał Maleńczuk: "nie chce wracać już do Łodzi, w Łodzi mu się nie powodzi...". A my uparcie wracamy. W Łodzi bywałam kilka razy. A to kilkudniowe szkolenie, a to majówka, a to wyjazd do łódzkiego teatru. I tak z doskoku tę Łódź poznaję...








Komentarze

  1. Bardzo lubię Twoje fotorelacje :) dziękuję, że się dzielisz

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio dostałam zaproszenie od przyjaciółki do Białegostoku i widzę, że warto z niego skorzystać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie byłam tam nigdy. Miejsce warte odwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybrałabym się znowu na spływ kajakowy. Pałac robi wrażenie. Super zdjęcia.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Roztocze chciałabym zobaczyć :) zdjęcia bardzo zachęcają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam zawsze się podobało, choć zawsze byliśmy tylko latem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)