Przejdź do głównej zawartości

Książki z podróży #3



Jewgienij Griszkowiec, "Asfalt". Tę książkę przywiozłam z jednej z moich moskiewskich wypraw.









Mimo tego, że powieść nie zebrała zbyt pochlebnych recenzji uważam, że warto ją przeczytać. Książka pozornie bez silnego i charakterystycznego bohatera. Książka bez początku i bez końca. Książka z przesłaniem. Książka, po przeczytaniu której myślę o niej i poddaję się refleksji.

Michaił, lat trzydzieści i trochę, wyjechał z prowincji (Archangielsk) do stolicy. Bez żadnych koneksji odniósł życiowy sukces. Z powodzeniem prowadził własną firmę. Mimo tego, że skłonności miał bardziej artystyczne (był uzdolniony plastycznie i muzycznie) zawodowo zajmował się znakowaniem dróg. O znakach drogowych mógł opowiadać godzinami. Miał żonę i dwie córeczki. Miał własne mieszkanie. Nie miał w kieszeni dyplomu ukończenia studiów wyższych, ponieważ swego czasu porzucił uczelnię. Nie przeszkadzało mu to jednak pomyślnie prowadzić i rozwijać swój biznes. Co najwyżej od czasu do czasu odczuwał pewien kompleks w stosunku do tych, którzy dyplom posiadali. Ot, współczesny, młody człowiek. Jeden z wielu, których codziennie mijamy na ulicy.

Cała powieść to tydzień z życia Michaiła. Niejeden człowiek w rok nie przeżył tyle, ile Michaił doświadczył przez tych siedem dni. A tydzień zaczyna się od rozmowy telefonicznej, w której dowiaduje się o samobójczej śmierci swojej przyjaciółki, Julii. Tej Julii, która przygarnęła go pod swój dach, gdy porzucił studia w Moskwie. Tej Julii, z którą uwielbiał całymi nocami prowadzić rozmowy siedząc przy kuchennym stole i popijając herbatę lub koniaczek. Tej Julii, której zwierzył się ze swojego romansu i wielkiej rozpaczy, gdy kobieta, w której się zakochał i dla której gotów był zostawić żonę i córkę wyjechała z kraju. Tej Julii, która zawsze służyła dobrą radą. Tej Julii, która zawsze miała czas dla wszystkich. Tej Julii, dla której on miał czasu coraz mniej. I to tłukące się po głowie pytanie: Dlaczego to zrobiłaś? Szukał swojej winy w tym, co się stało.

Tydzień kończy się spotkaniem zorganizowanym przez brata Julii, aby uczcić pamięć zmarłej i pożegnać się z nią. Michaił czuje spory opór, aby uczestniczyć w tym wydarzeniu. Czuje obłudę w tym wszystkim. Ale jedzie do wskazanego miejsca i we wskazanym czasie. Robi to dla Julii.

Wszystko to, co dzieje się pomiędzy pozwala nam poznać Michaiła. Jego monologi nawiązują do jego przeszłości, obnażają jego myśli, jego emocje, jego wątpliwości, jego pragnienia, jego … obłudę i hipokryzję.

Podziwia ludzi, którzy wiedzą, jak należy zachowywać się w życiu. Podziwia ludzi, którzy żyją poprawnie. A sam? Na koncie miał jeden poważny romans i kilka mniej znaczących. Kłamstwa przychodzą mu bardzo łatwo. Nawet, gdy wpadł w nieciekawą i absurdalną sytuację nie potrafił powiedzieć prawdy swojej żonie. Tym razem nie miał sobie nic do zarzucenia. Zwyczajnie chciał być uprzejmy i pożyczył nieznajomej kobiecie telefon. Zaczepiła go na ulicy i poprosiła o możliwość skorzystania z telefonu. Jeden telefon, a tyle nieprzyjemności. Dlaczego nie potrafił swojej Annie od razu wszystkiego wyjaśnić?

Każdy z nas nosi w swoim sercu jakąś tajemnicę, jakiś lęk, jakąś przeszłość. Gdy pozwolimy, aby zawładnęła ona naszym życiem wystarczy na pozór niegroźna i banalna sytuacja, a zachowujemy się irracjonalnie. Nie myślimy rozsądnie i przeżywamy katusze. Często niepotrzebnie.

Jeśli nie żyłby tylu lat z tą straszną tajemnicą. Jeśli przez te wszystkie lata nie bałby się słusznej kary. Jeśli nie męczyłyby go straszne wspomnienia, nie wyrzuty sumienia i strach, a właśnie wspomnienia, sny i oczekiwanie tego, że tajemnica wyjdzie na jaw. Czy bałby się tak teraz, jeśli całe swoje życie przeżyłby bez tego strachu? Albo odwrotnie, czy śmiało i spokojnie odżegnałby się od tych gróźb?





Komentarze

  1. Zarówno książka, jak i miejsca, w których ją czytałaś prezentują się nader obiecująco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia Monika Olga, i piękna książka. Marzy mi się podróż do Rosji, powtórzę się, ale osiem lat intensywnie uczyłem się rosyjskiego. Potrafię czytać, pisać i mówić. Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę tęsknię za Moskwą. Już trzy lata jej nie odwiedzałam :(

      Usuń
  3. Piękne zdjęcia. Nie odważyłabym się przeczytać książki napisanej po rosyjsku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zazdroszczę! Od jakiegoś czasu dość mocno ciągnie mnie w stronę wschodnią i bardzo chciałabym zobaczyć Moskwę na żywo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żebyś kiedyś miała taką okazję :)

      Usuń
  5. Ciekawa jestem, jak sama odebrałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku tej książki każdy odbierze ją bardzo ... indywidulanie, w zależności od własnego bagażu doświadczeń.

      Usuń
  6. Przyznam, że zaintrygowałaś mnie tym wpisem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny wpis. Chociaż nie jestem pewna, czy to książka dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nie wiem. Z jednej strony jestem jej ciekawa.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie książki z podróży potrafią "wejść" jeszcze mocniej niż zwykła literatura:)
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy pomysł na książkę muszę przyznać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)