Graham Masterton, Dom stu szeptów
Nawiedzony dom pośród wrzosowisk. Dom, w którym nieustannie rozlegają się szepty. Szepty osób niewidzialnych… Imaginacja? Przywidzenia? Złudzenia? Omamy słuchowe? Zbyt wybujała fantazja mieszkańców tego domu? Cokolwiek to jest, jest to dziwne. O czym przekonają się wkrótce nawet najwięksi sceptycy… W tym domu naprawdę dzieje się coś dziwnego. Ale żeby to pokonać, najpierw należy to poznać…
Na początku jest trup. Trup Herbert’a Russell’a, właściciela nawiedzonego domu. To właśnie jego śmierć sprawiła, że po wielu latach jego dzieci znowu spotykają się w tym strasznym domu. Lubią go czy nie. Czują się w nim komfortowo czy nie. To teraz schodzi na dalszy plan. Niezależnie od wszystkiego to spadek, z którym trzeba coś zrobić. Jeden z braci, ten najbardziej obrotny i cyniczny, ma już tysiąc pomysłów, jak postąpić w danej sytuacji, aby korzyści były jak największe. Jego mózg niczym najnowocześniejszy kalkulator dodaje, odejmuje, mnoży… rzadziej dzieli. On już widzi te pieniądze. Wszyscy są zgodni co do tego, że ojciec na pewno zadbał o to, aby pozostawiony po sobie majątek podzielić sprawiedliwie pomiędzy wszystkie swoje dzieci. Testament okazał się nie lada niespodzianką. I wszystko byłoby w miarę normalnie, gdyby raptem nie zniknął główny spadkobierca. Dosłownie zapadł się pod ziemię. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Dosłownie został pochłonięty przez ten przeklęty dom.
Do akcji wkracza policja, ekipy poszukiwawcze, egzorcyści i zaklinacze…
Nic więcej nie napiszę o samej fabule, żeby nie zdradzić za dużo i nie odbierać Wam przyjemności z czytania i odkrywania tejże historii.
To świetna powieść. Powieść czerpiąca z kilku gatunków. Mamy tu strach, mamy zjawiska nadprzyrodzone, mamy skomplikowane relacje rodzinne, mamy zabójstwo, mamy niewyjaśnione zagadki bardziej i mniej przyziemne, mamy tajemnice rodzinne. Mamy też nieco historii. Masterton doskonale wplótł w swoją najnowszą powieść historię. Historię polowania na księży katolickich w dobie reformacji anglikańskiej. Pomysłowość w budowaniu skrytek dla księży nie znała granic…
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu.
Uwielbiam czytać tego rodzaju książki właśnie jesienią. Mam w planach sięgnąć po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPolecam jak najbardziej :)
UsuńLubię książki Mastertona i tę mam w planach.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
UsuńTym razem - mam w planach Monika Olga. Świetnie, że nie napisałaś więcej w recenzji . Kusisz na tę książkę. Osobiście wiem - że - współczesna nauka, psychologia, teologia, fizyka, natrafia na mur za którym nie wiadomo co jest. Co się znajduje. Pozdrawiam, miałem kilkanaście godzin aktywnego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńNie chcę odbierać Wam przyjemności z odkrywania tej historii :)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę. Bardzo lubię horrory Mastertona.
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńUuu, zapowiada się bardzo dobra książka na początek jesieni!
OdpowiedzUsuńBedę miał ją na uwadze w najbliższym czasie 😉
Fajnie, że do niej nawiązałaś, pozdrawiam!
Lektura idealna za wietrzne jesienne wieczory :)
UsuńWłaśnie czytam i świetnie się przy niej bawię :)
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńJa aktualnie czytam "To" Stephena Kinga, więc być może pozostanę w klimacie i sięgnę po Twoją propozycję.
OdpowiedzUsuńW takim razie ja poszukam Kinga :)
UsuńWszystko co najlepsze w tej powieści :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo zainteresowała mnie ta książka 😊
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńIntrygująco brzmi, nawet bardzo. Być może kiedyś się skuszę 😃
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńZapowiada się jedna z lepszych książek Mastertona. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, że jeszcze nie przeczytałam żadnej jego książki, ale jako postanowienie noworoczne- zmienię ów stan rzeczy :) może właśnie zacznę od tego tytułu....
OdpowiedzUsuń