Tym razem Paolo Sorrentino i jego „Wielkie piękno” nagrodzone Oscarem.
Gep Gambardella (w tej roli niezastąpiony Toni Servillo) to nasz przewodnik. Przewodnik po Rzymie, który aż zniewala swoją wielkością, monumentalnością, estetyką, pięknem… Tak, to miasto niewątpliwie wywiera olbrzymi wpływ na jego mieszkańców. Od kilkunastu lat wywiera wpływ i na Gep’a, który swego czasu totalnie zatracił się w tętniącej życiem stolicy. Był obiecującym pisarzem, teraz jest dziennikarzem. Nie tworzy, a jedynie wykonuje zadania. Tak, rozmawia z ludźmi. Tak, pisze dla ludzi, ale … coraz częściej dostrzega, że wszystko jest iluzją, a nie każdy ma odwagę dopuścić do siebie tę myśl. Większość woli tę iluzję podtrzymywać. Iluzję piękna. Iluzję swojej wyjątkowości. Iluzję swojej ponadprzeciętności. Tu każdy jest indywidualnością, a raczej tak chce być postrzegany.
A Gep? A Gep pogodził się z tym, że jego życie przemija… Pogodził się z tym, że sukcesu swojej pierwszej (i jedynej) powieści już nie powtórzy. Pogodził się z tym, że bezpowrotnie utracił swoją młodość, swoją młodzieńczą miłość… Ale nie zamierza udawać kogoś, kim nie jest… Cóż mu pozostało? Czerpać garściami z tego życia, które jeszcze przed nim. Miał uczestniczyć w czymś wzniosłym. Miał należeć do elit tego miasta… Tak, należy do elit, ale chyba nie tego się spodziewał. Zepsucie, dwulicowość, obłuda, hipokryzja, marnotrawstwo… To są rzymskie elity, w kręgu których obraca się i Gep… Czy tego chciał? Nie do końca, ale czasu już nie cofnie.
„Wielkie piękno” to … piękny film. Mimo gorzkiej prawdy o nas samych to film, w którym obrazy są urzekające, muzyka ujmująca i potęgująca doznania. Ta szykowność i wytworność sprawia, że nawet my, widzowie, mamy iluzję uczestniczenia w czymś wyjątkowym. Elegancja, estetyczność i dobry smak. To one są dominujące.
A gdy mowa o Paolo Sorrentino chciałabym wspomnieć o pewnej publikacji…
Maestria. Nic dodać, nic ująć. „Nieistotne wizerunki” to efekt współpracy Paolo Sorrentino i Jacopa Benassi. Reżyser i pisarz oraz fotograf. Pomysł przedni. Jacopo Benassi stworzył czarno-białe portrety przypadkowych osób, a Paolo Sorrentino dopisał do nich życiorysy. Różnorodność. To kolejne słowo w pełni oddające istotę tej publikacji. Portrety, a co za tym idzie i historie, przedstawione w tej niewielkiej książce to przekrój całego włoskiego społeczeństwa. Tu nie ma nudy. Każdy jest inny. Każdy ma swoje sekrety, ukryte pragnienia, niespełnione marzenia. Każdy ma swoją tajemnicę. Każdy ma swoje gorsze i lepsze dni. Ot, życie.
Sorrentino w charakterystyczny dla siebie sposób przedstawia czytelnikom poszczególne sylwetki. Nie będę wymieniać wszystkich. Wspomnę tylko o miliarderce, która wiedziała kiedy zakołysać biodrami, co przynosiło oczekiwany efekt … do czasu. To Elsina. Inżynier-elektryk, niby pogodny, a skrywający w sobie mrok. To Roberto. Rozczarowana życiem farmaceutka. To Ada. Romantyczny śpiewak z piano baru, którego życie w pewnym momencie kręciło się wokół niepełnosprawnego syna. To Peppino. Ukrywający się przywódca klanu Varriale. To Salvatore. Kobieta-naukowiec. Kobieta-uwodzicielka. To Enza. Aktorka teatralna. To Antonella. Niepoprawny optymista. Człowiek, który poprzez swój entuzjazm może wykończyć drugiego człowieka. To Aristide. Żona portiera. Postrach wszystkich lokatorów. To Donna. Niby leń i nieudacznik, a karierę polityczną zrobił. To Arcadio.
Niezależnie od tego, o kim mówi Sorrentino, robi to z niezwykłą lekkością, polotem, fantazją. Zdania są proste i krótkie, ale zarazem uderzające swoją wytwornością. Tu mniej znaczy więcej. Nie trzeba pisać elaboratu, aby sportretować człowieka. Sorrentino przywołuje kluczowe fakty z życia poszczególnego bohatera, by nieoczekiwanie dodać o nim coś pozornie absurdalnego i nieistotnego. Ale tylko pozornie. Bo te nieistotne szczegóły składają się na życie człowieka. Te nieistotne wizerunki to ludzie żyjący obok nas…
Muszę jeszcze napisać o samym wydaniu tej książki. Jest piękne, bo tu zachwyca nie tylko treść, ale i forma. Wszystko ze sobą idealnie współgra.
Gdy już użyłam słowa „pięknie” muszę nawiązać do filmu… Czytając wymyślone biografie sfotografowanych osób miałam nieodparte wrażenie, że prezentacji dokonuje sam Gep Gambardella… Ta sama inteligencja, ta sama elokwencja, ta sama ironia, ten sam cynizm, ta sama szczerość, ta sama celność wypowiedzi.
Film niezwykły.
OdpowiedzUsuńTak!
UsuńZapowiada się naprawdę wyjątkowo.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietny film :) Nie oglądałem, - do nadrobienia, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie obejrzyj!
UsuńTa ludzka różnorodność, nieoczywistość i indywidualność sprawia, że życie jest tak barwne i nie sposób się nudzić 😉 I film i publikacja świetnie to ukazują. Każdy z nas pisze niezwykłą historię o sobie. I każdy wnosi do świata coś niepowtarzalnego. Myślę, że na podstawie życia wielu z nas, można byłoby nakręcić film, który zdobyłby Oskara 😄 Bardzo fajny i inspirujący post, pozdrawiam! 🖐️
OdpowiedzUsuńW zupełności się z Tobą zgadzam.
UsuńDziękuję :)
Muszę koniecznie obejrzeć ten film. Bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym filmie. Intrygująco się zapowiada.
OdpowiedzUsuńWarto go obejrzeć.
UsuńKiedyś bardzo chciałam obejrzeć ten film, ale jakoś nigdy się nie udało.
OdpowiedzUsuńKsiążka, o której piszesz, wydaje się bardzo interesująca ;>
Gorąco zachęcam do poznania i filmu, i książki. Są wyjątkowe :)
Usuń