Przejdź do głównej zawartości

Kino #34



„Noworoczny lot” (reżyseria Nana Dzhordzhadze). Uwielbiam ten mini serial. Lubię do niego wracać szczególnie w okolicach nowego roku. Moskwa i Petersburg. Nowoczesna kawalerka i komunałka. Dwa zupełnie inne światy. I one. Bronia (Maria Antonova) i Stefani (Svetlana Hodchenkova).

Bronia to młoda dziewczyna zakochana po uszy w Olegu. Szkopuł w tym, że Oleg ma żonę. Bronia absolutnie nie może pogodzić się z tą sytuacją i stara się robić wszystko, aby Oleg zrozumiał swój błąd.

A Stefani? Ona z kolei od miłości chce uciec. Ona nie kocha, a jedynie pozwala być kochaną. Dlaczego więc nie chce rozstać się z Pietią? Chce! Tylko to nie jest takie proste. Jak?! Jak porzucić takiego dobrego człowieka, jakim jest Pietia? Ucieczka będzie lepszym pomysłem. A po Nowym Roku może to Pietia porzuci ją?

Zamiana mieszkaniami na czas Nowego Roku? Pomysł idealny. Bronia nieco zmieni otoczenie, a Stefani będzie miała dokąd uciec. I zaczęło się… Chyba żadna z nich nie przypuszczała, jak ten noworoczny lot odmieni ich życie. Czasem trzeba po prostu pozwolić działać przeznaczeniu. I nie bać się ryzyka. Bo może okazać się, że właśnie dzięki temu można znaleźć miłość… tę prawdziwą. Tę, która spada na człowieka jak grom z jasnego nieba. Tę, która nie pozostawia wątpliwości. Tę, która nie jest na chwilę. Tę, którą pragną obie strony.

Ale nie tylko do nich uśmiechnął się los. Swoje szczęście odnalazła jeszcze ona, Wiera (Oksana Fandera). Niegdyś popularna petersburska rockmenka. Dziś zahukana wręcz kura domowa. Do tego zdradzana kura domowa… Dla niej noworoczny lot także okazał się przełomowy.

W tym mini serialu wszystko mi się podoba. Moskwa i Petersburg. Moskwę poznałam i cały czas za nią tęsknię. Petersburg to moje jeszcze niespełnione marzenie. Dlatego tym bardziej miło było przenieść się do tych miejsc wraz z bohaterami. Ale tu istotną rolę grają nie tylko obrazy. Muzyka! Przewspaniała! Kapitalna! Czarująca! Tak, zachwyciłam się tą muzyką. I dzięki temu serialowi odkryłam ich, Asea Sool!

No cóż, niektórzy co roku oglądają Kevina. Ja co roku oglądam „Noworoczny lot” :)



Komentarze

  1. Ciekawa recenzja. Ja powtarzam się - nic prawie nie oglądam, Netflixu nie mam, do kina nie chodzę. telewizja rzadko. Poza Eurowizją :-) . A Kevina mam po dziurki w nosie ;-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że nie widziałam jeszcze tego mini serialu. Fajnie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie widziałam, muszę obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znałam wcześniej, ale wydaje się, że może się sprawdzić na rodzinne oglądanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy post, wcześniej o tym nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)