To wstrząsający film, bo opowiadający wstrząsającą historię. Film w reżyserii Macieja Barczewskiego. Film inspirowany historią Tadeusza Pietrzykowskiego (w tej roli Piotr Głowacki). To on, Teddy! Słynny pięściarz! Przedwojenny wicemistrz Polski i mistrz Warszawy w wadze koguciej. Karierę bokserską zaczął wcześnie, bo jako gimnazjalista, trenując pod okiem równie słynnego Feliksa Stamma w warszawskiej Legii. Ten film to ”Mistrz”.
Nadszedł 1939 rok. Rok, w którym Teddy otrzymał świadectwo maturalne. W 1939 roku jego życie legło w gruzach. Wojna! Czy może być jeszcze gorzej? Może!
Tadeusz Pietrzykowski trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz już w 1940 roku. To był pierwszy transport! Więzień nr 77.
Więźniowie z pierwszych transportów wznosili ten przeklęty obóz własnymi rękoma. Ale nie mieli wątpliwości. Znaleźli się w piekle. Przestali być ludźmi. Stali się nic nieznaczącymi numerami. Numerami, które można ot tak unicestwić… Zagłodzeni, dręczeni, bici, poniżani, maltretowani. Stojący na wyczerpujących apelach. Zapadający na niezliczone choroby. Brudni. Udręczeni. A jednak…
Wola przeżycia co u niektórych była tak bardzo silna! Zdawać by się mogło, że i Teddy należał to takich właśnie ludzi. Przeżyć. Przeżyć za wszelką cenę. Robić wszystko, aby nie zamarznąć, nie umrzeć z głodu, nie dać się zabić. Aby zwiększyć swoje szanse tu kluczowy był przydział do pracy, którą należy wykonywać. Dzień w dzień. Niezależnie od pogody. Niezależnie od stanu zdrowia. Przy głodowych porcjach żywnościowych.
Gdy jego tożsamość wyszła na jaw… znaleziono dla niego inną pracę. Tak, będzie boksował! Czy z równymi sobie? Nie! Tak, będzie dostarczał rozrywkę essmanom, ale … ale dzięki temu będzie przydzielony do pracy w stajni (to ważne) i będzie zdobywał dodatkową rację żywnościową.
Wygrywał! Wierzył w to, że „są takie chwile, gdy rzeczy niemożliwe stają się rzeczywistością”. Jego nagrodą były dodatkowe porcje jedzenia. A dodatkowe porcje jedzenia to życie, a przynajmniej zwiększone szanse na przeżycie.
Ale dodatkowe racje żywnościowe to nie wszystko. Wygrywał znacznie więcej. Zarówno dla siebie, jak i dla wszystkich współtowarzyszy niedoli. Widok Polaka-więźnia nokautującego Niemca-kapo był piorunujący. To dawało nadzieję. Nadzieję na to, że i rasę nadludzi można pokonać… Gdy władze obozowe zorientowały się, że zwycięstwa Teddy’ego są wręcz policzkiem dla Niemców, a w dodatku mogą podburzać więźniów, nad Pietrzykowskim zgromadziły się jeszcze czarniejsze chmury.
Uratował go przypadek… Hans Lutkemeyer, niegdyś arbiter w turniejach bokserskich. Od razu rozpoznał Teddy’ego i postanowił zabrać go do zarządzanego przez siebie obozu koncentracyjnego Neuengamme. To była szansa i Pietrzykowski ją wykorzystał.
Stoczył wiele nierównych walk i wygrywał. Wygrał też tę najważniejszą walkę, tę ostateczną. Wygrał życie!
A po wojnie? A po wojnie wychował całe pokolenia młodych ludzi zawsze pozostając wzorem do naśladowania…
Niedawno tato opowiadał mi o tym filmie. Ja go jeszcze nie oglądałam.
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńBędę miał na uwadze ten film. Historia mi osobiście znana. Serdecznie pozdrawiam Monika Olga :-) .
OdpowiedzUsuńWarto go obejrzeć!
UsuńNiesamowita postać.
OdpowiedzUsuńTak!
UsuńNie znałam tej historii ani w ogóle tej postaci. Film zdecydowanie do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak!
UsuńSłyszałam o tym filmie. Planuję go zobaczyć.
OdpowiedzUsuńChyba premiera tego filmu zupełnie mi umknęła ;<
OdpowiedzUsuńZawsze można nadrobić :)
UsuńNie widziałam jeszcze, ale obejrzę na pewno, bo uwielbiam Piotra Głowackiego.
OdpowiedzUsuńŚwietny aktor!
UsuńChętnie obejrzę. Mamy w bibliotece też książkę o tym pięściarzu.
OdpowiedzUsuń