Przejdź do głównej zawartości

Kiedy raj okazał się piekłem...

Wilbur Smith, Raj w ogniu


Koniec II wojny światowej! Wróg pokonany! Saffron i Gerhard w całej tej wojennej zawierusze odnaleźli się. Czas zacząć normalne życie. Razem... Angielka i Niemiec. Nie zwracali uwagi na konwenanse. Teraz już nic nie mogło ich rozdzielić. Plan Saffron jest jasny. Przywrócić Gerharda do żywych i już nigdy się z nim nie rozstawać. Gdzież będzie im lepiej, niż w ich prywatnym raju, który na nich czeka? Saffron w końcu wraca tak naprawdę do siebie. Kenia! Tu Gerhard będzie miał idealne warunki do rekonwalescencji. Tu czeka na ich szczęście...

I wszystko byłoby pięknie, gdyby... Gdyby nie wracające wciąż i wciąż demony z przeszłości. Konrad, brat Gerharda, znowu się wywinął. Na czas zrzucił mundur SS i uciekł. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Przepadł jak kamfora. Gerhard jednak nie spocznie, dopóki go nie wytropi. Nie, nie chodzi o osobistą zemstę. Chodzi o sprawiedliwość. Ten zbrodniarz wojenny musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Nie ma znaczenia fakt, że są braćmi. A Saffron? Pomoże mu! Z jednej strony tak bardzo chce, aby Gerhard zamknął ten przeokropny rozdział swojego życia raz na zawsze, z drugiej zaś... co tu dużo mówić! Pokój jest wspaniały, ale brakuje jej tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas każdej akcji. Teraz ma okazję wzniecić to specyficzne podniecenie choć na chwilę...

Niestety, tych chwil okazało się więcej, a rozprawa z Konradem to była jedynie namiastka tego, co ich czekało. Kiedy raj okazał się piekłem...

Nie ukrywam, że to temat brytyjskiego kolonializmu okazał się doskonałym motywem przewodnim tej powieści. Kenia. Brytyjczycy panoszyli się tutaj od lat. To oni zbijali fortuny, to oni pławili się w luksusach, to oni byli tymi wybranymi. A rdzenni mieszkańcy? To oni pracowali na fortuny białych. To oni chodzili głodni. To oni nie mieli żadnych pespektyw na polepszenie swojej sytuacji. To oni byli wyzyskiwani. I choć nie wszyscy biali byli źli, przyszedł czas, gdy nie miało to żadnego znaczenia. Przeciwnie! Rebelianci Mau Mau postanowili nie oszczędzać nikogo. Przekaz miał być jasny: żaden biały nie jest bezpieczny. Każdy biały ma się wynosić z ich ziemi! Brytyjczycy zaczynali zdawać sobie sprawę, że Imperium Brytyjskie wciąż słabnie i słabnie. Indie już stracone. Utrata Kenii to tylko kwestia czasu. Pytanie, ilu ludzi straci przy tym życie? Ale walczyć trzeba do końca. Saffron znów była w swoim żywiole. Tylko stawka była najwyższa. Życie jej i jej najbliższych. Czy i tym razem odniesie zwycięstwo?

"Raj w ogniu" to pasjonująca opowieść o ... życiu. Niesprawiedliwość społeczna. Była, jest i będzie. Wniosek mało pocieszający, choć nie pozostawiający żadnych złudzeń. Ale jest jeszcze jedna nauka płynąca z tej historii... Z jednej strony hipokryzja. Wszak dopiero co świat zaczął oddychać z ulgą po długiej i wyniszczającej wojnie. Wojnie, w której pokonany został człowiek owładnięty obsesją czystości rasowej. Człowiek, który dzielił świat na nadludzi i podludzi. A tymczasem w Kenii... Resztę może dopowiedzieć sobie sami. 

Czyżby ludzie absolutnie nie wyciągali żadnych wniosków, do czego prowadzi ucisk i nierówność społeczna? Czyżby tak szybko zapomnieli o okropieństwach wojny? Czyż nie walczyli o wolny świat? O prawa człowieka? O wolność do samostanowienia? Tak, ale gdy w grę wchodziły własne interesy i wpływy wszystko inne traciło na znaczeniu.

Czy jest światełko w tunelu? Jest! Wszystko w rękach młodego pokolenia! Bo pokój, bezpieczeństwo i stabilizacja są bezcenne. Pokolenie, które już raz zaznało wojny powinno wiedzieć o tym doskonale.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Was do lektury :)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu.



Komentarze

  1. Brytyjski kolonializm jest bardzo ciekawy. Czytałem fragmenty "Brzemię białego człowieka" Dziewanowskiego :-) . Serdecznie pozdrawiam, za ta pozycją będę się rozglądać :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wspomnienie o książce Dziewanowskiego. Poszukam jej :)

      Usuń
  2. Bardzo wciągnęła mnie Twoja recenzja, że tylko szukać książkę i czytać. Będę musiała znaleźć tytuł i zapoznać z tematem;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nieco zbyt przytłaczająca książka jak dla mnie, ale bez wątpienia warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę szukała dla siebie tej książki nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno nie przejdę obok niej obojętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa recenzja, muszę koniecznie poznać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomyślałam na poczatku, że niekoniecznie dla mnie, ale piszesz o tym z taką energią i pasją,że kto wie być może sięgnę po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam, że bardzo mocno zachęciłaś mnie do tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się zachęcona do lektury! I na zdjęciu widzę roślinkę jakiej u mnie pełno, bo ją uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę!
      Nie wiem czemu, ale długo wzbraniałam się przed tymi roślinami w domu... Niepotrzebnie. Okazało się, że to moje kwiaty. Bardzo dobrze się trzymają przy minimum wysiłku :)

      Usuń
  10. Nie słyszałam wcześniej o takiej książce. Sprawia wrażenie ciekawej, zapamiętam tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym zapoznać się z twórczością tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o książce, ani a autorze, ale choć wydaje mi się, że to może być trudniejsza lektura, to coś mnie pociąga w jej stronę. Zapiszę tytuł, zobaczę czy się z nią zmierzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom to nie jest bardzo skomplikowana książka, choć porusza trudne tematy...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)