Lucyna Olejniczak, Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka
Hanka. To od niej wszystko się zaczęło. I choć poznajemy ją w momencie, kiedy jej życie dobiega końca podczas trudnego porodu, to ona zaważy na losach rodziny Bernatów. Jej duch będzie obecny cały czas, a klątwa rzucona przez nią w chwili śmierci będzie komplikować losy niejednego pokolenia.
Często jest tak, że cenę za błędy rodziców płacą dzieci. Tak, ojciec Wiktorii to człowiek zepsuty do szpiku kości. Z jednej strony poważany krakowski aptekarz, z drugiej zaś degenerat i sadysta. Nie szanował nikogo. Nie szanował żadnego życia. Dla niego liczyło się tylko zaspokojenie swoich potrzeb. Dzieci z nieprawego łoża? Nie mają prawa istnieć! A prawowita małżonka? Traktował ją okrutnie. Odnosiłam wręcz wrażenie, że oczekuje od niej tylko i wyłącznie wydania na świat syna, aby mógł zostawić mu rodzinną aptekę. Jak na złość, Klementyna nie tylko nie wydała na świat syna, ale miała problem z donoszeniem każdej ciąży. A gdy którąś ciążę udało jej się donosić, żadne z nowonarodzonych dzieci nie przeżywało... Tak, Klementyna cierpiała z powodu swojej bezdzietności i żyła z przeogromnym poczuciem winy, że nie potrafi wydać na świat potomka. Aż pewnego razu... udało się! Urodziła zdrową dziewczynkę! Dziewczynkę, która przeżyła! Niczego więcej do szczęścia nie było jej trzeba. Ma dla kogo żyć! Od tej chwili będzie żyła dla swojej córeczki, dla Wiktorii... Sielanka jednak nie trwała długo...
Mało tego! Wiktoria nie była córką Klementyny. Stara akuszerka chciała ratować to niewinne dziecko. Nie sądziła, że sprawy przybiorą taki obrót...
Wiktoria. Przyszła na świat w 1890 roku. Pierwsze trzy lata jej życia to niekończące się pasmo radości i dziecięcej beztroski. Miała wszystko. Kochająca matka i dostatnie życie zapewniało jej dzieciństwo, jakiego każde dziecko powinno doświadczyć. Kochana, rozpieszczana, pełna radości i pogody ducha. Tylko ojciec przeganiał ją z kąta w kąt. A ona tak uwielbiała obserwować go podczas pracy w aptece...
Wszystko się skończyło wraz ze śmiercią matki. Teraz zdana była wyłącznie na łaskę ojca, który ... nie był zbyt łatwym człowiekiem. W ogóle nie chciał słyszeć o tym, aby Wiktoria ukończyła dobrą szkołę. Matura? Po co jej matura?! Studia? Chyba oszalała! Ale... jakby nie patrzeć, miałby komu zostawić aptekę... Co prawda nie taki był plan, ale cóż... Syna nie ma, niech chociaż ona przejmie rodzinny biznes. Tym bardziej, że okazało się, że ma smykałkę do farmacji. Pracuje za dwóch, jest inteligenta, jest głodna wiedzy, wciąż i wciąż zdobywa nowe doświadczenia, a klienci za nią przepadają. Tak, bywają takie momenty, w których Franciszek Bernat dumny jest ze swojej córki...
"Kobiety z ulicy Grodzkiej" to wielotomowa saga. Nie ukrywam, że lubię zaczytywać się w takich właśnie sagach. W tym przypadku przeniosłam się do Krakowa na przełomie wieków. Dzieciństwo i młodość Wiktorii przypada na czas zaborów. Polski nie ma, a Kraków od lat znajduje się pod zaborem austriackim. Niewątpliwie czas i miejsce akcji sprawiają, że historia Wiktorii jest jeszcze bardziej ciekawa.
Towarzyszymy jej od samych narodzin i obserwujemy jak dorasta, jak walczy o swoje prawo do zdobywania wiedzy, o swoje prawo do pracy, o swoje prawo do życia według własnych zasad. Aby osiągać swoje cele i realizować swoje marzenia musiała sprzeciwić się nie tylko swojemu ojcu, ponieważ przeciwników miała wielu. Jesteśmy świadkami, jak ze skromnej dziewczyny przeistacza się w piękną kobietę. Pierwsze zauroczenie, pierwsza miłość, pierwsze rozczarowania, pierwsze tragedie, pierwsze zawody... nie tylko te miłosne.
Nie tak łatwo jest przebaczyć....
Już od dłuższego czasu mam w planach przeczytać tę serię i mam nadzieję, że wkrótce uda mi się te plany zrealizować.
OdpowiedzUsuńSeria raczej nie dla mnie. Przynajmniej nie teraz ;-) . Serdecznie pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńCzasami dzieci wogóle nie przebaczają swoim rodzicom, szczególnie ojcom.
OdpowiedzUsuńPoszukam tej książki i z pewnością w wolnej chwili przeczytam.... ale to musi być długa chwila :-))
Bo trudno wybaczyć tym, którzy mieli roztaczać nad nami opiekę, a ...
UsuńBardzo lubię powieśi w takim klimacie, o tej nigdy nie słyszalam, dlatego tym bardziej dziękuję za jej recencję :-)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńCała saga już za mną. Podobał mi się klimat i tło historyczne.
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać tą sagę :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo mnie ta seria interesuje, gdyż lubię tego typu klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń