Przejdź do głównej zawartości

Nie straciła z oczu drugiego człowieka.

Robert Matzen, Wojowniczka


Audrey Hepburn – krucha, delikatna, elegancka i szykowna. Na wszelkich uroczystościach zawsze zachwycała sukniami od najlepszych i uznanych projektantów mody (zazwyczaj wybierała kreacje z domu mody swojego przyjaciela, Huberta de Givenchy'ego). Olśniewająca, zachwycają. Legenda…

Z drugiej strony to skromna dziewczyna, która mimo ogromnego sukcesu nie uległa zepsuciu. Zdołała zachować swoją empatię i swoją wrażliwość. Nie straciła z oczu drugiego człowieka. Była gotowa nieść pomoc. Nawet jeśli tą pomocą było tylko / aż nagłaśnianie spraw niewygodnych. Ze szczególną zaciekłością walczyła o dzieci. A walczyła pod sztandarem UNICEF.

Tak, mieszkała w pięknym domu. Tak, jej szafy pełne były markowych ubrań. Tak, miała pieniądze i korzystała z nich. Ale… Ale poświęcała swój czas i dla innych. Wykorzystywała swoje nazwisko w ważnych sprawach. Nie zważając na niebezpieczeństwa udawała się do miejsc zapomnianych przez Boga i ludzi. Do miejsc, w których nędza była przeogromna. Do miejsc, w których ludzie wegetowali. Wegetowali ci, którzy mieli jeszcze jakiekolwiek siły. Ci najsłabsi, a więc dzieci, chorzy i starsi tę walkę o życie przegrywali. Mimo wcześniejszego przygotowania (Audrey przed każdą misją studiowała wręcz dane, które otrzymywała od UNICEF-u dotyczące miejsca, do którego za chwilę ma się udać) Audrey tak naprawdę chyba nigdy nie była gotowa na to, z jakim ogromem cierpienia przyjdzie jej się spotkać. Czy ktokolwiek byłby na to gotowy? I ta piękna pani nie brzydziła się przytulać tych zabiedzonych. Wiedziała, że jest ich promykiem nadziei, bo ona za chwilę będzie o nich walczyć. Na spotkaniach, na konferencjach prasowych, na balach charytatywnych. I każdą walkę będzie prowadzić do końca. Ale nie, to nie były walki na oślep. Audrey doskonale wiedziała, jak taka walka ma wyglądać. Każda walka kosztowała ją wiele. Wiele wysiłku, wiele zdrowia, wiele stresu, wiele emocji. Nie poddawała się. Wszak to urodzona wojowniczka!

Robert Matzen ciekawie skonstruował swoją książkę, aby opowiedzieć nam o Audrey Hepburn przez pryzmat jej pracy na rzecz UNICEFu, którego była ambasadorką. Swoje obowiązki wykonywała rzetelnie. Dawała więcej, niż od niej oczekiwano. Matzen w historię jej działalności w UNICEFie umiejętnie wplótł historie innych: jej dzieci, jej partnera życiowego, tych, którzy w mniejszym lub większym stopniu zostali zaangażowani w misje. Zawsze szukał punktów stycznych…

A sama Audrey? Walczyła o te wszystkie dzieci, bo one same nie mogły o siebie walczyć. Walczyła o kobiety, bo one same nie mogły o siebie walczyć. Walczyła o tych wszystkich ludzi, którzy najpierw byli wykorzystywani do granic możliwości, a później pozostawieni sami sobie. Totalnie wyeksploatowani, porzuceni, niewykształceni… Kto ponosi za to odpowiedzialność? Kolonizatorzy! Audrey nie bała się o tym mówić.

Nie bała się też mówić o tym, że pomagać należy mądrze. Pomoc nie ma polegać jedynie na przekazaniu pieniędzy. To najprostsze, ale o krótkotrwałych efektach. Należy tym ludziom dać wędkę, aby sami mogli złowić sobie ryby…

Audrey rozumiała też, czym jest głód. Doświadczyła tego na własnej skórze podczas wojny. I też nie bała się o tym mówić. Bo to słowa były jej jedyną bronią, którą dysponowała. Trzeba przyznać, że robiła to umiejętnie… O tym wszystkim przeczytamy w najnowszej publikacji od wydawnictwa Albatros. Jak najbardziej zachęcam do lektury.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu.



Komentarze

  1. Postać i mnie znana. Uwielbiam biografie Monika Olga :-) . Pozdrawiam w deszczowy weekend :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć nie będzie to łatwa lektura, to chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecę tę książkę mojej mamie. Myślę, że przypadnie jej do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. To była wspaniała kobieta - chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie poznałabym tę książkę
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo, będzie prezent! Moja dobra koleżanka uwielbia panią Hepburn i myślę, że sprawię jej tą książką wielką radość! Dzięki za recenzję, bo w ciemno bym się nie zdecydowała!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niezwykła postać, wciąż inspirująca :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)