Przejdź do głównej zawartości

Ileż w niej uniwersalnych prawd!

Iwan Gonczarow, Obłomow


Niezmiennie jestem pod wrażeniem tej powieści. Ileż w niej celnych spostrzeżeń. Ileż wyrazistych bohaterów zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. Ileż w niej uniwersalnych prawd! A to powieść, którą Gonczarow napisał w 1859 roku. 163 lata temu!

Ilija Obłomow. Barin! Dziedzic! Od najmłodszych lat wyręczany we wszystkim. Ubierany, prowadzony, karmiony, kładziony spać. Jedynak nieprzystosowany do samodzielnego życia. Pierwsze lata życia spędził w majątku ziemskim swojej rodziny, Obłomówce. Tak, gdy był w wieku szkolnym jego rodzice postanowili wysłać go na nauki, ale jak najbliżej domu. Tak się składało, że mały Ilija mógł pobierać nauki u niemieckiego nauczyciela, Sztolca. Nie powiem, żeby rodzice Obłomowa dbali o to, aby edukacja syna przebiegała regularnie i systematycznie. Matka zawsze znalazła powód, aby tym razem Ilija został trochę dłużej w domu…

A gdy rodziców zabrakło… Gdy Obłomow mieszkał nie w Obłomówce a w Petersburgu…

Najpierw plan dnia. Rozwleczony i bez konkretnych planów. Obłomow z domu najchętniej w ogóle by nie wychodził. Wokół niego zawsze (od lat najmłodszych) i wszystko robił służący, Zachar. Ilija całe dnie najlepiej leżałby w szlafroku. Czasem odwiedzają go znajomi. Czasem niektórzy próbują wyrwać go z tej apatii, skłonić do wyjścia z domu, zaangażować w życie towarzyskie. Bezskutecznie. Najczęściej kończy się na sutym obiedzie, a nieczęsto i na wyłudzaniu pożyczek. Wszak barin nie jest biedny! I tak mija dzień za dniem.

Teraz finanse. Tak, Obłomow był dobrze sytuowany, ale… Ale brak zainteresowania majątkiem, pozostawienie wolnej ręki nie do końca uczciwemu zarządcy nie mogło skończyć się dobrze. Majątek przynosi coraz mniej dochodu, a potrzeby barina w Petersburgu są niezmienne. Obłomow absolutnie za interesował się tym, co dzieje się w majątku, który w pewnym momencie stał się jego jedynym źródłem utrzymania. Nawet, gdy nadszedł taki moment, w którym był zmuszony w końcu się zainteresować, okazało się… że nie ma o niczym pojęcia! Nie wie, jakiej wysokości przychód taki majątek powinien mu zagwarantować. Nie ma pojęcia, jakie decyzje podejmować, bo nie wie co jest dobre, a co nie (mówimy cały czas o zarządzaniu majątkiem). A gdy dochodzi do tego zaufanie nieodpowiednim osobom

Całe szczęście Obłomow ma przyjaciela, Andrieja Sztolca, syna nauczyciela Obłomowa z dziecięcych lat. To Sztolc nie jeden raz wyciąga go z tarapatów. Robi rozeznanie w Obłomówce. Przegania nieuczciwych zarządców. Rozwiązuje problemy. Zapewnia, że z majątku ziemskiego Obłomow otrzymuje taką sumę pieniędzy, która pozwoli mu żyć na odpowiednim poziomie. Nie jest jednak w stanie kontrolować wszystkiego i cały czas. 

Przede wszystkim nie jest w stanie wyrwać przyjaciela ze stanu permanentnej apatii. Próbuje namówić go nawet na wyjazd za granicę. Obłomow nawet chciał ten plan zrealizować, ale… Ale jak zawsze zabrakło mu chęci do podejmowania jakiegokolwiek działania. Przecież zorganizowanie takiego wyjazdu wymaga wysiłku. Zachar nie mógł powstrzymać się od kpin przez bardzo długi czas…

I tak płynie życie. Obłomow spędza dnie bezczynnie, Sztolc w ciągłym ruchu. Obłomow ubożeje, Sztolc się bogaci. Obłomow tkwi w jednym miejscu, Sztolc i karierę robi, i rodzinę założył. Jedyne, czego Sztolc nie osiągnął, to nie wyrwał swojego przyjaciela z obłomowszczyzny…

Obłomowszczyzna. Termin, który szybko przyjął się w Rosji. Określano nim apatyczną, leniwą i niezaradną rosyjską szlachtę. W słowniku Ożegowa pod pojęciem „obłomowszyzna” znajdziemy następujące wyjaśnienie: brak woli, stan bezczynności i lenistwa. Obłomowszczyzna to apatia, gnuśność i czcze marzycielstwo.

Ta powieść jest doskonałym obrazem ówczesnego rosyjskiego społeczeństwa. To także przestroga przed zniewoleniem, marazmem, nieprzystosowaniem do życia, brakiem decyzyjności. To też swoisty apel do rodziców: kochani rodzice, zadbajcie o to, aby wasze pociechy były w stanie normalnie funkcjonować w dorosłym życiu. Szczególnie, gdy Was już przy nich nie będzie…

I na zakończenie jedno słowo o lektorze czytającym tego audiobooka: fenomenalnie! Poproszę więcej takich lektorów :)

Komentarze

  1. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty dzisiaj o Rosji i ja trochę też. Zapisuję sobie tytuł tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo książek sprzed 100 czy więcej lat niesie ze sobą nie starzejące się prawdy czy historie. To smutne jest, że ludzkość w pewnych zakresach nie zrobiła kroku, nawet pół naprzód.

    Ten kryminał z Islandii był jednym z lepszych jakie czytałem.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak niestety bywa... Uparcie nie chcemy czerpać lekcji z przeszłości...

      Usuń
  4. Ja wolę czytać niż słuchać, bo jestem wzrokowcem, ale chyba się skuszę, bo bardzo jestem ciekawa tej historii..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)