Wojciech
Wójcik przenosi nas do PRL-wskiej rzeczywistości roku 1965. Głównym bohaterem
jest Andrzej Hoffman. To ceniony w kręgach medycznych chirurg, ale obywatel niewygodny.
Jego głównym grzechem jest AK-owska przeszłość. Na dodatek Andrzej stara się o
paszport. Mimo tego, że doskonale zdaje sobie sprawę, że uzyskanie paszportu w
jego przypadku jest wręcz niemożliwe, próbuje. Aż pewnego dnia na obchodzie
szpitalnym spotyka pewnego pacjenta. To Piotr, który od razu rozpoznaje
Andrzeja… Przecież łączy ich wspólna przeszłość, a obaj i teraz mają wspólny
cel – opuścić ten kraj. Piotr jest tak bardzo zdeterminowany, że nie ma żadnych
moralnych rozterek. Dla niego Biuro Paszportowe też jest zamknięte. Ale od
czego jest czarny rynek… Wystarczy tylko zdobyć odpowiednią ilość pieniędzy…
Sytuacja
zaognia się, gdy Andrzeja zaczyna nachodzić SB i nie tylko przypomina dawne
sprawy i wyrok, ale coraz bardziej naciska, żeby Andrzej zaczął współpracować.
Pojawia się pseudonim czy nazwisko Klimek…
Czy
Andrzej skorzysta z okazji i pozbędzie się z kolei dla siebie niewygodnego
świadka? Czy pozwoli mu na to jego moralność i zasady przedwojennego
wychowania? Czy wyjedzie z kraju na nielegalnych dokumentach? Przecież tam, na
Zachodzie, czeka na niego żona i … córka, której nigdy nie widział.
Ten
film pokazuje jak bardzo społeczeństwo było inwigilowane. Jak bardzo obywatele
byli manipulowani. Jak trudno odróżnić prawdę od kłamstwa. Jak PRL był nieprzyjaznym
miejscem dla niechcianych jednostek. Jak łatwo było zasadzić sidła na takiego
delikwenta. Wystarczyło zablokować ścieżkę kariery, utrudniać codziennie funkcjonowanie,
tłamsić w człowieku to, co najlepsze, manipulować, manipulować i jeszcze raz
manipulować…. I jeszcze zastraszać. A powód do zastraszania zawsze się znalazł.
W końcu od czego były donosy.
Wojciech
Wójcik doskonale pokazał tragedię jednostki. Jednostki, która nijak nie pasowała do
ogólnie przyjętego schematu. Andrzej chociaż pracował w swoim zawodzie, w
którym był mistrzem. A Piotr vel Jurek Klimek? Artysta! Malarz bez pespektyw,
dla którego drzwi wszystkich galerii zostały skutecznie zapieczętowane.
Tam
i z powrotem to
kapitalne kino i dwie kapitalne role. Janusz Gajos wcielił się w rolę Andrzeja
Hoffmana, a Jan Frycz w rolę Jurka Klimka vel Piotra. Obaj wywiązali się ze
swojego zadania pierwszorzędnie, ale i tak na zawsze pozostanie ze mną postawa
Janusza Gajosa. OPANOWANIE. Są takie sytuacje, w których właśnie opanowanie i
zachowanie zimnej krwi to jedyne postępowanie, które może nas ocalić. Nie
wyprzedzać faktów, a spokojnie rozeznać się w sytuacji.
Warto obejrzeć. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak! Miłej niedzieli :)
UsuńZapewne warto obejrzeć. Jednak tym razem, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :) Miłej niedzieli!
Usuńmój tata kilka razy go widział i bardzo mu się podobał :)
OdpowiedzUsuńTo film, do którego faktycznie wraca się kilka razy :) Pozdrawiam!
UsuńPrzyznam, że nie oglądałam tego filmu. Mocno zachęcasz.
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam do obejrzenia. Warto!
UsuńNie ogląddałam tego filmu. Po takiej rekomendacji może kiedyś to zrobię :)
OdpowiedzUsuńCi Aktorzy gwarantują dobrze oddaną historię :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Jedni z najlepszych (dla mnie) aktorów naszej rodzimej kinematografii :)
Usuń