Przejdź do głównej zawartości

Aktualnie czytam #264

Gideon Greif, „…płakaliśmy bez łez…” Relacje byłych więźniów żydowskiego Sonderkommando z Auschwitz



Od wydawcy:

"Kto wie", pisał na pryczy w Auschwitz Załmen Gradowski, członek Sonderkommando, „czy po tej katastrofie będą żyli jeszcze świadkowie, którzy o tym opowiedzą".

Więźniowie z tego komanda byli naocznymi świadkami zagłady narodu żydowskiego, przeprowadzonej na skalę przemysłową i chcieli pozostawić po sobie dokument opisujący zbrodnie, sprawców i ofiary w ostatnich chwilach ich życia.

Niniejsza książka przedstawia to, co było życzeniem Gradowskiego - prawdę o całym procesie uśmiercania, o masowej zagładzie w ramach tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej - od przybycia skazanych na śmierć do obozu po wsypanie ich prochów do rzeki.

Książka dokumentuje jednocześnie wewnętrzny świat więźniów z Sonderkommando, których skierowano do najstraszliwszej pracy, jaką kiedykolwiek musiał wykonywać człowiek. Byli oni robotnikami w fabryce, podobnej do zwykłego zakładu przemysłowego, różniącej się jednak w dwóch zasadniczych punktach: surowiec stanowili w niej ludzie, a produkt końcowy - ludzkie prochy.

Większość członków Sonderkommando wymordowano, by jako „wtajemniczeni" nie mogli opowiedzieć o tym, co widzieli. Do ewakuacji obozu przeżyło jedynie ok. 80-100 z nich. Całymi latami ludzie ci milczeli i starali się uciec od swych traumatycznych wspomnień.

Gideon Greif zdecydował się spisać wspomnienia ostatnich więźniów z Sonderkommando. W Niemczech i Izraelu książka ta zyskała duże uznanie i jest uważana za jedną z ważniejszych dokumentalnych prac na temat Holokaustu.

Wydawnictwo Żydowski Instytut Historyczny – Warszawa, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau - Oświęcim
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 379

 

Komentarze

  1. Bardzo cenię sobie takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na taką, trudną tematykę muszę mieć odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Monika Olga - świetne książki wybierasz do recenzji. U mnie też jak wiesz - jest sporo obozowej. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie świadectwa powinny być propagowane. A tę książkę nabyłam akurat w Muzeum Auschwitz-Birkenau kilka lat temu.

      Usuń
  4. Relacje byłych więźniów bardzo sobie cennie.

    Książki jak narkotyk


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. I to z takich książek powinniśmy czerpać wiedzę, a nie z książek pokroju "Tatuażysty z Auschwitz"...

      Usuń
  5. Od czasu do czasu sięgam po takie książki, bo trzeba wiedzieć i pamiętać. Ale nie mogę do dziś czytać ich jedna po drugiej, bo robią piorunujące wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Po taką literaturę sięgam raz na jakiś czas.

      Usuń
  6. Myślę, że warto przeczytać tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie takie książki powinny być w lekturach szkolnych. Wbijać do łbów, czym się kończą niektóre ideologiczne odchyły...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)